M

alediwy to archipelag ok. 1200 wysepek. Jak spośród tylu wysp wybrać takie, które spełnią nasze oczekiwania? My nastawialiśmy się głównie na podróżowanie promami publicznymi, dlatego zdecydowaliśmy się na wyspy, które po pierwsze, znajdują się dosyć blisko Male, by nie spędzać całego dnia na łodzi, a po drugie, są w tym samym atolu - dzięki temu można odwiedzić różne wyspy promem publicznym bez wracania się z powrotem do Male (promy kursują między wyspami w obrębie tego samego atolu).

Czego można spodziewać się na lokalnych wyspach?

Lokalne życie – będziecie mogli zobaczyć, jak dzieciaki grają w piłkę nożną, chodzą do szkoły (bo prawie na każdej wyspie taka jest!), jak mieszkańcy robią zakupy, pracują czy spędzają czas wolny. Turystyka na lokalnych wyspach funkcjonuje dopiero od kilku lat, dlatego w niektórych miejscach lokalsi dosyć nieśmiało i z zaciekawieniem przypatrują się turystom (Thoddoo), choć zdarzają się i takie wyspy, gdzie na turystów już nikt nie zwraca uwagi (Ukulhas). Co ciekawe, choć Mathiveri była malutka i znajduje się na niej mało hoteli, to ze względu na bliskość do resortów mieszkańcy mają świetne nastawienie do turystów. Rozmawialiśmy z chłopakami z naszego hotelu i mówili, że ich rodzice mieli styczność z turystami przez pracę w resortach, oni także, więc super mówią po angielsku, a nawet po włosku, przy tym byli bardzo towarzyscy!

Brak supermarketów – tylko lokalne sklepiki, które są dobrze zaopatrzone. Przed wejściem zazwyczaj trzeba zdjąć buty.

Meczet – na każdej wyspie jest meczet. Polecam zabrać ze sobą zatyczki do uszu – wyspy są małe, dlatego jeśli wasz hotel znajduje się w pobliżu  meczetu (a czasem nie można tego uniknąć), to codziennie może was budzić donośne wezwanie do modlitwy o 5 rano.

Odpowiedni ubiór – według danych prawie 100% Malediwczyków wyznaje islam i religia jest dla nich bardzo ważna. W związku z tym warto zabrać ze sobą dłuższe ciuchy, żeby komfortowo czuć się na miejscu i uszanować miejscową kulturę.

Brak alkoholu – picie alkoholu w islamie jest zabronione, dlatego w sklepach można kupić jedynie alkohol 0% . Jednak napoje wysokoprocentowe można sobie załatwić 😉  W beach barach właściciele mówili, że jakby co, to mogą nam zrobić drinka z %! Ponoć na niektóre wyspy (Thoddoo) przypływa też łódka z alkoholem (bo zasady nie picia alkoholu nie obowiązują na wodzie ;)) – nie widzieliśmy jej, ale ponoć ceny są bardzo wysokie. 

Bikini Beach – dla turystów powstały „bikini beach”, na których bez pardonu można przebywać w stroju kąpielowym. Publiczne plaże są dla mieszkańców i na nich powinniśmy być odpowiednio zakryci. Z tego, co zauważyłam, to plaże dla turystów są najładniejsze, na miejscu znajdują się darmowe leżaki, hamaki oraz huśtawki czy instagramowe miejscówki.

No dobra, to którą wyspę wybrać?

Przed wyjazdem brałam pod uwagę takie wyspy jak Dingurah i Dangheti, Fulhadhoo i Fehendoo oraz Thoddoo, Ukulhas i Mathiveri. Na Malediwach byliśmy aż 12 dni, więc chcieliśmy dosyć często zmieniać wyspy, dlatego nasz wybór padł na ostatnie wyspy ze względu na mniejsze odległości i różnorodność. Mieliśmy też jedną noc na Rasdhoo, ale wybraliśmy ja tylko dlatego, żeby płynąć do Male promem 3h ,a nie 6h.

Często pytacie, jaka wyspa najbardziej nam się podobała. Odpowiedź nie jest jednak taka prosta, bo każda z nich jest piękna i inna! Jeśli macie możliwość, to odwiedźcie każdą z nich! Ale jeśli mamy już wybierać, to z największym sentymentem będziemy wspominać Mathiveri i Thoddoo.

Poniżej znajdziecie krótką charakterystykę każdej wyspy:

Thoddoo

J

est jedną z największych wysp na Malediwach. Ma 2 km długości i 1km szerokości. 1/3 wyspy zajmują plantację, 1/3 domostwo, a pozostała część to dżungla. Na Thoddoo buduje się obecnie bardzo dużo hoteli oraz GH i to właśnie przy budowach jest najwięcej śmieci. Poza tym ulice są codziennie sprzątane i zamiatane - jak na warunki azjatyckie jest naprawdę schludnie. 

Niektóre uliczki (szczególnie te, gdzie jest dużo GH) są kolorowe i instagramowe. Obok GH stoją zawsze rowery –  to z nich głównie korzystają turyści do przemieszczania się po wyspie – dla nas możliwość przejechania rowerami całej wyspy była dużym plusem, bo uwielbiamy aktywnie spędzać czas! W naszym hotelu rowery były darmowe.

Owoce – na Thoddoo zjecie pyszne i tanie owoce. Wyspa słynie z uprawy arbuza, ale można tu zjeść słodko-kwaśne banany (znane nam ze Sri Lanki), papaje czy marakuje! Szczególnie polecamy stoisko koło dużej plaży – na miejscu można kupić słodziutkie kokosy za 1$!

Plaże – znajdują się tu dwie fajne plaże dla turystów. Na większej jest szeroka plaża z huśtawkami na palmie i w wodzie, a tuż przy brzegu jest rafa, gdzie można spotkać żółwie. Należy jednak uważać podczas snorklingu, bo czasem prądy są dosyć silne – ja świetnie pływam, ale prądy mnie trochę poniosły i zmęczyłam się, wracając do brzegu.

Minusem dużej plaży jest ograniczona ilość miejsca w cieniu.

Transport: na Thoddoo dopłynęliśmy speadboatem z Male za 35$/os, transport dogadany z właścicielem naszego GH. Można dopłynąć też promem publicznym, jednak akurat w dniu naszego pobytu w Male nie kursował.

Jedzenie – na miejscu polecamy lokalną knajpkę Giardino.

Hotel – White Sands Inn -100zł bez śniadań (jest możliwość dokupienia śniadań na miejscu, jednak były one bardzo podstawowe – w podobnej cenie lepsze śniadanko zjecie na mieście)

Ukulhas

N

a Ukulhas mieliśmy świetny nocleg z absolutnie przepysznymi śniadaniami w formie bufetu- największym plusem była plaża dla turystów dosłownie parę kroków od hotelu!

Przy głównej plaży jest dużo miejsca w cieniu oraz sporo darmowych leżaków i hamaków, gdzie można poleżeć sobie w ciszy i spokoju. Z rana przy brzegu pływa sporo małych rekinów. Na końcu plaży jest duży cypelek.

Tuż obok znajduje się kilka beach barów – wejście jest darmowe przy kupnie czegokolwiek z baru. A jest w czym wybierać – my skusiliśmy się na świeże smoothie z owoców za 3$ i kokosy za 2$. W beach barach jest dużo instagramowych miejscówek oraz huśtawek.  Ogólnie fajny wakacyjny klimat z chillową muzyczką w tle.

Jedzenie: na wyspie jest sporo dobrych restauracji – najlepszą ai zarazem najbardziej turystyczna i najdroższa) jest Taste Restaurant, my polecamy jeszcze Sapore.

Hotel: West Sand (z pysznymi śniadaniami w formie bufetu) – 155zł/os

Mathiveri

T

a wyspa skradła nasze serca! Znajdziecie tu niezbyt dużą, lecz piękną plażę z palmami tuż nad wodą, do dojdziecie przez las palmowy!

Tuż obok Mathiveri znajduje się mała wysepka, do której możecie podpłynąć kajakiem – my mogliśmy go wypożyczyć za darmo z naszego hotelu. 

Bardzo polecamy nasz nocleg Vacanza Mathiveri – pyszne lokalne śniadania i świetni ludzie, którzy prowadzą hotel!

Wycieczki: chłopaki z naszego hotelu organizują różne wycieczki – my wybraliśmy połączenie kilku z nich – i tak na jednej wycieczce mieliśmy zobaczyć manty, posnorklować i odwiedzić sandbank. Za 75$ od osoby mieliśmy całą łódkę dla siebie oraz wodę i świeże owoce. Panowie wiedzieli, w których miejscach można spotkać płaszczki i mieliśmy okazję zobaczyć 3 manty (jedna była dosłownie na wyciągnięcie ręki), a także żółwia podczas snorklingu. Ogromnym plusem wycieczki było to, że byliśmy cały czas sami na łódce, bez żadnych innych turystów i mogliśmy sami pływać z mantami – te doświadczenie było dla mnie tak piękne i wzruszające, że zapamiętam na zawsze!

Jedzenie: najlepsza knajpka na Mathiveri to restauracja właściciela naszego hotelu „Koba Chai” – jedzenie było przepyszne i bardzo tanie! Za większość obiadów płaciliśmy 20zł, maksymalnie 30zł. Byliśmy też w Sky View, ale jedzenie nas nie powaliło.

Rasdhoo

O

statnią wyspą, na której byliśmy było Rasdhoo. Wybraliśmy ją na jedną noc ze względu na dobre połączenie promem do Male. Rasdhoo jak i nasz hotel (Rashuthere Maldives) nie przypadł nam do gustu, więc cieszyliśmy się, że byliśmy tu tak krótko. Bikini Beach jest bardzo mała, słyszałam jednak, że Rasdhoo jest fajną bazą do nurkowania. Smaczny obiad zjedliśmy w Lemon Drop.

Male

N

aszym ostatnim przystankiem było tłoczne Male, w którym nocowaliśmy naszego pierwszego dnia na Malediwach. Na zwiedzenie stolicy mieliśmy tylko kilka godzin. Po obiedzie w Bamboo Rest zobaczyliśmy pomnik tsunami, Sultan Park (bardzo polecamy!), a także targ rybny.